Chciałabym, żeby ktos mi w końcu powiedział kim naprawdę jestem, do czego dażę i czego oczekuję od życia. Choć wciaż chcę być dzieckiem, prowadzić beztroskie życie, to czasem tak bardzo pragnę pozbyć się tego dziwnego uczucia bezradnosci...
To wszystko jest jak sen.. czasem zdaje mi się, że żyję w swoim wyidealizowanym swiecie fantazji.. wciaż w pogoni za niedoscignionymi marzeniami. Chciałabym choć raz móc zejsć na ziemię. Nie po to, żeby nagle stać się racjonalistką. Po prostu pokonać strach.. imaginację.. zadać sobie konkretne pytanie i móc na nie bezzwłocznie odpowiedzieć. Poznać granicę między zabawą a uczuciami. Nie robić niczego wbrew sobie, jednoczesnie nie raniąc.. nie raniąc siebie i innych.
Żapytał mnie, czy myslę o przyszłosci? Myslę. Wiem jednak, że to jeszcze nie czas.. będzie dobrze jakis czas.. ale przecież nic nie mogę obiecać.. więc po co? Tylko dlaczego nie zadałam sobie tego pytanie wczesniej? Bo żyję terazniejszoscia.. i dobrze mi z tym jest. Gubię się w labiryncie własnych uczuć.
Żyję w taki sposób, bo tak jest mi łatwiej. Zamknięta scianami wyobrazni, naiwnoscia nadziei tęsknię do czegos, co będzie.. i choć zakonczenie wydaje się być oczywiste, wciąż nie mogę dopuscić do siebie tej mysli. Wciaż łudzę się tym, że życie to bajka, musi mieć swój hepi end. A moje życie czasem zdaje się być zbyt kolorowe. Dostaję wszystko, czego potrzebuję. Chyba nadszedł czas, żeby się przebudzić i uswiadomić pewne sprawy. Może to mnie czegos nauczy.
Czasem zdaje mi się, że to ja płytko myslę. Gdybym nie działała pod wpływem impulsu, to wszystko wyglądałoby zupełnie inaczej. Ale chyba nie będę obwiniać samej siebie.. bo niczego nie żałuję. W głębi duszy chcę podjąć jakies radykalne działania.. Zrobić tak, żeby nikt nic nie stracił. „Bo dawać nie znaczy tracić”. Po prostu potrzebuję czasu. Albo nie.. oboje potrzebujemy czasu.. to wszystko rozwiąże się samo.
Jednak mimo wszystko, gdzies w srodku czuję się szczęsliwa... cieszę się czyims szczęsciem :) jednoczesnie daję, nie tracę, dostaję, a 'to' co jest między nami umrze smiercia naturalna.
ja... i on... zagadka..
.. bo można być tak blisko.. i tak daleko zarazem..
..cieszmy się życiem, jakim żyjemy i ludzmi, którzy nas otaczaja, bo kiedys odejda, pozostawiajac po sobie jedynie miłe wspomnienia.. :)