30 stycznia 2005, 23:04
Po prostu w pewnym momencie poczulam, ze cos stracilam. A jesli jeszcze nie teraz, to ze strace niebawem. Skomplikowana sprawa, w ciagu kilku sekund stala sie jeszcze bardziej zagmatwana.. a przyszlo to tak nagle. Stad reakcja. Stad te mysli. Stad tez watpliwosci. Bo istnieja tylko dwa rozwiazania: skonczyc , albo poczekac az to sie samo skonczy. Jednak moze koniec nie bedzie definitywnym koncem.. a utrata pewnej czesci.. czy aby tej mniej waznej? chyba tak. chyba dobrze bedzie. trzeba wierzyc ;)
Kto mnie zrozumie.. odgadnie mysli moje.. wsrod tysiaca innych mysli w tlumie..