Archiwum 26 marca 2006


Bez tytułu
26 marca 2006, 20:09

Chciałam iść tam

Gdzie jutra słodki smak

Gdzie słońce dla nas wschodzi

Gdzie wolniej płynie czas

Gdzie szczęściu nic nie grozi.

 

„Cała ta przeszłość cofnęła się gdzieś daleko i zniknęła w blasku słońca.”

Ale słońca też już nie ma.

 

Ciemność.

Miejsce, w którym nie trzeba powstrzymywać łez.

Tam gdzie słychać tylko szum drzew.

Nie ma ludzi. Nie ma nic.  

Chyba że ogień.

Tam gdzie jest się wysoko.

Gdy nie ma nikogo, to przecież można być w końcu sobą.

 

 „Posługiwałam się nimi w większym lub mniejszym stopniu, żeby zdobyć to, na czym w danym momencie mi zależało(…) właziłam w ich życie na oślep, lub z pełną świadomością”.

Gorzka prawda. Albo po prostu reakcja samoobronny, z obawą przed byciem zranionym, w momencie gdy życie było tylko zabawą.

Ale zmieniłam się..

 

Miłość nie może być przecież zemstą.

Bo w końcu ją znalazłam, więc powinnam już o tym wiedzieć.

Dlatego chciałabym się pozbyć tego uczucia.

Zaufałam i dalej ufam. I co najważniejsze- nie żałuje.

Dlatego, że pokochałam tak, jak tylko mogłam i dzięki temu wiem

na jakie kategorie dzielić ludzi.

Dlatego, że przestałam się bawić i żyć tylko dniem dzisiejszym.

Choć to też boli.

Przestaje w nią wierzyć tylko wtedy, gdy uświadamiam sobie,

że „kocham Cię” nie wystarcza..

Za to wywołuje uśmiech bez przeznaczenia.

Nie byłabym sobą, gdy byłabym inna.

A patrząc w lustro za każdym razem widze kogoś innego.

Chcę tylko z powrotem świadomość bycia potrzebną

I swoją pewność siebie.

I pewność, że nie jest prawdą, że cały ten świat nie znaczy nic,

I że to nie jest tylko życie.

I kochać widząc w tym sens, nie pozwalać siebie ranić

I nie ranić samej siebie.

Za dużo wszystkiego na raz.

 

Dalej chcę iść tam, dokąd chciałam.

Tylko teraz nie mam siły.

Ale tylko jedna jest taka osoba,

przy której serce jednocześnie zwalnia i przyspiesza.

Tylko boję się, że będę musiała zwątpić jeszcze raz.

Kolejny raz.. bo wciąż nie mam na to wpływu i pewności

dnia jutrzejszego.

 

„Tylu ludzi już zraniłam, tylu ludzi opuściłam.

Jeszcze więcej mnie też zrani…”

Teoretycznie wiedziałam więc, że tak będzie...

Ale..

właśnie, ale co?

 

Nie podążaj za mną, bo się zgubisz.

Jestem jeszcze tylko dzieckiem.

 

Brak osoby odczujesz dopiero wtedy, gdy będziesz trzymać ją za rękę i patrzyć jej prosto  w oczy ze świadomością, że nigdy nie będzie Twoja.