19 marca 2006, 02:50
Przez całe dotychczasowe życie szukałam autorytetu.
I znalazłam. Chciałabym być człowiekiem takim, jakim jest mój tata.
To jego zasadami kieruje się w życiu.
Bo nie chciałby cofnąć czasu..
Nie mówi o śmierci, bo w nim jest życie.
Bo ma serce jednocześnie nie będąc naiwnym.
Sam wybiera sobie przyjaciół i nie ucieka.. nie wątpi gdy jest źle..
I dlatego, że potrafił zbudować życie takie, jakie chciał przeżyć.
Słuchając Pink Floyd’ów.
Chyba już zrozumiałam tą głębię.
Dorosłam?
Albo po prostu gdzieś w głębi siebie, podświadomie chciałabym dorosnąć.
Ściślej: chciałabym poznać samą siebie.
"Żyjemy w świecie pozorów. Pozorujemy, więc żyjemy."
Czasem sama się w tym wszystkim gubię. Nie chcę być taka jak „oni”. Czemu wciąż zastanawiam się nad tym, jak powinnam postąpić zamiast postępować tak jak chcę?
To ja wybieram sobie przyjaciół. I nigdy się nie lituję.. bo litość to najgorsze uczucie jakie można w kimś wzbudzić.
Nie lubię ciszy… nie lubię braku komentarza.. nie lubię oczekiwania… ja też mam swoje uczucia… ale wciąż wierzę, że jeszcze wszystko będzie tak proste jak było przedtem. Gdy tylko znów nie będę nadwrażliwie obserwować każdego ruchu.
„Nie ma innej drogi, by odnaleźć siebie, jak ta, żeby choć raz się od siebie całkiem uwolnić”
Jak spróbujesz głęboko zastanowić się nad swoim postępowaniem to zaskoczy Cię fakt jak bardzo się mylisz sadząc, ze znasz samego siebie.
Już przynajmniej wiem co chcę w sobie zmienić.
"wolnym nazywamy poszczególny byt, oddzielony z koniecznością, jako świadomość, od wszystkich innych, gdyż pozostają one w związku z nim o tyle tylko, o ile są dla niego, byt, który rozstrzyga o swej przeszłosci pod postacią tradycji w świetle swej przyszłości, zamiast zwyczajnie pozwolić, aby przyszłosć okresliła jego teraźniejszość"